czwartek, 20 czerwca 2013

migawki z Berlina

Kilka tygodni temu spędziliśmy miły czas w Berlinie. Nie był to czas tworzenia, ale towarzyskiej rozrywki, spotkania z rodzinką, która podróżuje to tu to tam. Były to dni z ciekawymi i śmiesznymi rozmowami, nowymi smakami jak wegetariański burger, tańcem i odpoczynkiem.
4 dni na fotkach w domu pełnym ludzi mówiących w róznych językach, spanie w śpiworze, wieczorny koncert Pauli i Karola, który Miłka przetańczyła, a my przegadaliśmy, kolejki do łazienki, pyszne naleśniki z nutellą robione przez fotografa, i piesze wycieczki z Miłką w chuście. A w drodze do i z powrotem zwiedziliśmy chyba wszystkie przydrożne place zabaw.

Sam Berlin, jako miasto bardzo odpowiada mi różnorodnością i akcpetacją wszystkiego, co w naszym kraju jest jeszcze dziwaczne, a niekiedy niedopuszczalne. Ponadto od pierwszej wizyty kilka lat temu jestem zakochana w ich sklepach specjalizującyh się np. w jednym produkcie: sklep z koralikami-mój faworyt, sklep z kapeluszami, gdzie kapelusze leżą od podłogi do sufitu, sklep dla fanów militariów, nie tylko ze znanymi "bojówkami", ale i koszulkami dla marynarzy, brezentowymi workami, pamiętam także sklep z samymi maskami, karnawalowymi, weneckimi, teatralnymi. Berlin dla mnie to zlepek barw, odważnych połączeń, luzu, mnóstwa knajpek z pysznym jedzeniem, zadbanych balkonów i rowerów, które są wszędzie i których wygląd niejednokrotnie zwrócił moją uwagę.
Oglądam fotki jeszcze raz i kolejny i zaczynam tęsknić.
A  na blog Ani i Toma, u których zamieszkaliśmy, możecie zajrzeć  tu: TheFamilyWithoutBorders .
Sympatyczni, ciekawi ludzie i Świata, z cudownymi Dziewczynkami u boku i ...bardzo normalni:)

































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz