niedziela, 30 czerwca 2013

crate for toys

Temat skrzynki będzie powracał, gdyż ma ona wiele przydatnych zastosowań. 
A nadawanie jej indywidualnego wyglądu to mnóstwo możliwości połączeń kolorów i dodatków.
Tym razem powstała magiczna skrzynka na klocki dla dziewczynki.
Praktyczny pomysł, który doceni każda mama lubiąca porządek, jednocześnie stylowa dekoracja pokoju malucha.











środa, 26 czerwca 2013

Dreamcatcher

...czyli Łapacz snów

Od dawna mnie fascynował i pragnęłam go mieć.
Amulet zdobiony  piórami, paciorkami, rzemieniami, któremu Indianie przypisują  właściwości magiczne.
Zwykle wieszany jest nad posłaniem lub przy wejściu do domu.
Według wierzeń niektórych plemion Ameryki Płn.  sny nawiedzające śpiących musiały przejść przez łapacz.
Gęsta sieć miała przepuszczać jedynie dobre sny, a zatrzymywać nocne mary, które ginęły wraz z pierwszymi promieniami słońca.
Taki sen miał łapać się w sieć i spływać po piórach.
Ten mniejszy zawisł nad tipi dla Miłki (o tipi wkrótce też coś napiszę), ten wiekszy w sypialni.
Stylistycznie amerykański wygląd wkomponował się w ciemne, drewniane meble.
Dreamcatcher może jednak wpasować się w każde wnętrze, gdyż dobór kolorów, spersonalizowany styl dobieram zgodnie z potrzebą.









poniedziałek, 24 czerwca 2013

bookmarks for kids

I znów miałam okazję zatopić się w rysowaniu. To zlecenie było szczególne, ponieważ hurtowe.
Zamawiała niezwykła Dziewczynka imieniem Laura. Chciała podarować je na pamiątkę swoim kolegom i koleżankom z grupy przedszkolnej, ponieważ wyprowadza się do Czech. Chłopcom dała zakładki z ulubioną rybką-Nemo, Dziewczynki zaś obdarowała księżniczkami-każda unikatowa, inna, z jednym elementem wspólnym-białą sukienką.















czwartek, 20 czerwca 2013

migawki z Berlina

Kilka tygodni temu spędziliśmy miły czas w Berlinie. Nie był to czas tworzenia, ale towarzyskiej rozrywki, spotkania z rodzinką, która podróżuje to tu to tam. Były to dni z ciekawymi i śmiesznymi rozmowami, nowymi smakami jak wegetariański burger, tańcem i odpoczynkiem.
4 dni na fotkach w domu pełnym ludzi mówiących w róznych językach, spanie w śpiworze, wieczorny koncert Pauli i Karola, który Miłka przetańczyła, a my przegadaliśmy, kolejki do łazienki, pyszne naleśniki z nutellą robione przez fotografa, i piesze wycieczki z Miłką w chuście. A w drodze do i z powrotem zwiedziliśmy chyba wszystkie przydrożne place zabaw.

Sam Berlin, jako miasto bardzo odpowiada mi różnorodnością i akcpetacją wszystkiego, co w naszym kraju jest jeszcze dziwaczne, a niekiedy niedopuszczalne. Ponadto od pierwszej wizyty kilka lat temu jestem zakochana w ich sklepach specjalizującyh się np. w jednym produkcie: sklep z koralikami-mój faworyt, sklep z kapeluszami, gdzie kapelusze leżą od podłogi do sufitu, sklep dla fanów militariów, nie tylko ze znanymi "bojówkami", ale i koszulkami dla marynarzy, brezentowymi workami, pamiętam także sklep z samymi maskami, karnawalowymi, weneckimi, teatralnymi. Berlin dla mnie to zlepek barw, odważnych połączeń, luzu, mnóstwa knajpek z pysznym jedzeniem, zadbanych balkonów i rowerów, które są wszędzie i których wygląd niejednokrotnie zwrócił moją uwagę.
Oglądam fotki jeszcze raz i kolejny i zaczynam tęsknić.
A  na blog Ani i Toma, u których zamieszkaliśmy, możecie zajrzeć  tu: TheFamilyWithoutBorders .
Sympatyczni, ciekawi ludzie i Świata, z cudownymi Dziewczynkami u boku i ...bardzo normalni:)